Kryminał

„Podejrzane zabójstwo” cz.4

Czy to naprawdę nie może być już koniec tej krótkiej jak większość stosunków Olafa historii? Najpierw staruszka zabita przez właściciela sex-shop’u, a teraz złodziej pierścionka, eh. Bohaterowie ruszyli do siedziby w celu sporządzenia portretu pamięciowego mężczyzny, rzekomego wnuczka babuszki, którego widziała Katia. Usiadła wygodnie na przeciwko rysownika i z pełnym skupieniem rzekła.

  • Wysoki na około metr dziewięćdziesiąt brunet, przeciętna budowa ciała, w porównaniu do Olafa był… Dosyć mizerny. Wyglądał zwyczajnie ale udało mi się zauważyć jego tatuaż albo znamię na szyi, sama nie wiem – rzekła.
  • Jak wyglądało to coś na jego szyi? – spytał rysownik.
  • To wyglądało jak róża… Albo kotwica? Hm, a może kot…
  • Bądź poważna, proszę Cie.
  • Dobra, to była kotwica – przyznała niechętnie – Już nawet sobie żartów nie można z Was robić, sztywniaki.
  • Dobra, a co z jego twarzą?

Kobieta wymieniła cechy, które nijak nie wydawały się jej podejrzane ani wspólne z kimś innym. Krzaczaste brwi, kwadratowa szczęka, duże, niebieskie oczy, wystające kości policzkowe i duże, bardzo duże usta. Gdyby nie to, że był bardzo mizernym facetem mogłaby rzec, że był podobny do…

Zaraz, przecież na rysunku wyszedł Olaf w wersji, która nie jadła steków w dzieciństwie i nie wyrosła na przerośniętego goryla!

Mężczyzna ulotnił się z siedziby w chwili gdy Katia poszła do rysownika. Zabrał oczywiście ich samochód i zniknął, zupełnie wyparował. Kobieta starała się do niego dodzwonić ale bez skutku – wyłączył telefon.

  • Co ten kretyn robi? Gdzie on jest? – syknęła.

Pożyczyła auto jednego z ekspertów, który zgodził się niebezpośrednio pomóc w poszukiwaniu Olafa. W zamian Katia zostawiła mu notatkę pisaną na kolanie. Olaf jest w to zamieszany, jeśli nie wrócę w ciągu godziny wyślij wsparcie na adres denatki, nie żartuję. Pierwszą myślą Katii była cukiernia z jego ulubionymi eklerkami ale przecież jedli je niedawno i pomyślała, że przecież Olaf nie jest aż takim grubasem. Nie chciała myśleć o drugiej możliwości ale posłuchała swojej intuicji i pojechała w miejsce, w którym znaleźli staruszkę – do domu denatki.

Niemalże wyważając drzwi wparowała do środka i zobaczyła jak Olaf siedzi na sofie z pierścionkiem w ręku.

  • Czy to jest..? – spytała niepewnie.
  • Tak, to jest pierścionek ofiary – powiedział pewnie.
  • Skąd go masz? Co tu robisz? Kim był ten mężczyzna, który wychodził z budynku? No już, gadaj!
  • Ehh… – mruknął Olaf. – Pracujemy ze sobą już jakiś czas i domyśliłem się, że prędzej czy później połączysz kropki. Tak, to był mój brat. Podobny, prawda?

Katia wyciągnęła broń i bez wahania zaczęła celować w stronę Olafa. W jej głowie doszło do czegoś niespotykanego – tysiące myśli, setki wątpliwości i jedno, najważniejsze pytanie… Czy Olaf jest zamieszany w to wszystko?

  • Zapewne myślisz czy jestem w to wszystko zamieszany. Tak i nie! – mruknął pod nosem.
  • Jakie, kurwa, tak i nie?! Tłumacz się, natychmiast!
  • Nie mam z czego – powiedział wyciągając swoją broń – Spróbuj do mnie strzelić, śmiało.

Katia strzeliła w sufit. W jej broni nabite były ślepaki. Olaf wykorzystał moment i zamienił ich pistolety w cukierni kiedy to oboje zajadali się tymi przepysznymi eklerkami. Olaf bez wahania wyciągnął swoją broń i oddał strzał… W nogę Katii.

  • Głupio wyszło… Moja wypłata bywała nieco za mała, a ta starucha była dosyć dziana i ufna zarazem więc nie było ciężko zrobić ją „na wnuczka” – zaśmiał się.

Olaf oddał drugi strzał, tym razem w ramię kobiety. Ta nie wydała z siebie niz poza głuchym krzykiem bólu i zawodu, który odczuła. Pomyślała, że skoro i tak zginie to spróbuje wpędzić swojego „partnera” w poczucie winy.

  • Jak mogłeś mnie zdradzić? Jak mogłeś dopuścić się zabójstwa? – spytała ledwo trzymając przytomność.
  • Zdradzić? Pomogłem Ci dojść do tego kto to zrobił! Zabić? Przecież to nie ja zabiłem – puknął się w czoło.

Mężczyzna wycelował swój pistolet w stronę Katii gdy nagle w domu rozległ się huk wypadających z zawiasów drzwi.

  • Na ziemie! – krzyknęli policjanci.
  • Ach, fakt… – wydusił z siebie Olaf.

Korytarz był na tyle ciasny, że zanim funkcjonariusze dobiegli do mężczyzny w celu obezwładnienia go, ten już leżał na ziemi z przebitą przez dziewięcio-milimetrową kulą czaszką. Olaf popełnił samobójstwo w miejscu, w którym nie tylko on ale i jego brat oraz właściciel sex-shop’u dopuścili się czynów okrutnych, niemiłosiernych i godnych potępienia.

Katia została zabrana do szpitala i należycie opatrzona, akcja policji zakończyła się w momencie gdy kilka przecznic obok brat zmarłego już Olafa próbował zweryfikować czek, który od niego dostał.

Kilka lat odsiadki dla mężczyzny jest niczym w porównaniu do krzywd, które zapewnili zmarłej kobiecie ale i Katii, która do zawodu detektywa zapewne już nie wróci…

 

 

 

 

  • Widzisz, bycie dwulicowym i zepsutym moralnie nie popłaca! – powiedziała Katia do swojego dorosłego już syna Oskara.
  • Mamo, czy to przypadkiem nie jest opowieść, którą napisał tata? – zaśmiał się.
  • Ehh… Olaf, Twój syn nabija się z Twoich nieudolnych umiejętności pisarskich! A, i mówi, że byłeś żałosnym czarnym charakterem, który nic tylko by mącił i jadł eklerki! – zaśmiała się puszczając oczko do syna.
  • A uciął Ci ktoś kiedyś palec? Oddawaj pierścionek!

Historia, którą napisał mąż Katii i ojciec Oskara nie miała miejsca, to jedynie wymysł jego wyobraźni i chęć zainteresowania młodego światem kryminalistyki.

Kryminał

„Podejrzane zabójstwo” cz.3

Minęły dwa dni od tego niezmiernie przełomowego odkrycia w śledztwie. W biurze detektywów, a w zasadzie przy biurku jednego z nich trwa zaciekła debata i snute są przypuszczenia odnośnie pochodzenia ów listu.

  • Olaf, a może to ten jej wnuczek, co? – spytała Katia.
  • Przecież w liście napisane było, że to nie on. Raczej by nie oczyszczał sam siebie, a już w ogóle nie wtedy kiedy go widzieliśmy i bez problemu możemy puścić list gończy – powiedział.

Śledztwo stanęło dosłownie w miejscu. Żadnych sąsiadów do przesłuchania, odcisków palców brak, narzędzia zbrodni są ale jedno z nich jest na tyle dziwne, że nie wiadomo co tak w zasadzie ono oznacza. Przekomarzając się, detektywi wpadli na pewien pomysł. W domu było wyjście do ślepej uliczki, a przeczucie podpowiadało im, że może tam się znajdować kamera. W końcu w ciemnych, ślepych uliczkach ludzie lubią gwałcić niewinne ofiary, prawda? Intuicja podpowiadała im by wrócili do sąsiedztwa, w którym miała miejsce zbrodnia i sprawdzili czy faktycznie znajduje się tam kamera.

  • Zbieraj się tłumoku, musimy coś sprawdzić – powiedziała Katia wystawiając język w stronę Olafa.

Jak powiedziała tak zrobili. Bohaterowie zapakowali się do auta i po kilkunastu minutach bezproblemowej drogi byli już na miejscu. Przechadzając się wspomnianą uliczką nie zauważyli nic podejrzanego. Kosze na śmieci, karton, który imitował dom bezdomnego. Wyglądało to dosłownie jak każdy inny zaułek w mieście. Kamera znajdowała się na górze ściany, która stanowiła ślepą uliczkę.

  • Ejjjj… To chyba należy do sklepu obok, prawda? – spytał Olaf.

Mistrz dedukcji miał rację. Obok znajdował się sex-shop, którego właściciel zamontował kamerę dla bezpieczeństwa – w końcu cały swój cenny sklep miał w dość nieciekawym sąsiedztwie z wylęgarnią gwałtów i innych potencjalnych zbrodni, oczywiście nie wciągając w to domu staruszki. Sklep jak to sklep, wibratory i inne narzędzia do masturbacji wywieszone wszędzie, od samych drzwi towarzyszyła bohaterom nieswoja aura sado-maso i BDSM.

  • Coś dla Państwa? Po posturze Pani partnera domyślam się, że lubi Pani nad nim dominować, mam rację?
  • Gdyby dało się zdominować tego goryla czymkolwiek innym niż eklerkami i piwem to na pewno bym się wyposażyła w ten ogromny, czarny i gruby… – wysnuła Katia.
  • Przyszliśmy tu w innym celu, durnoto – szepnął Olaf klepiąc Katię w plecy przerywając jej wywód – Czy moglibyśmy przejrzeć nagranie monitoringu sprzed ostatnich 72 godzin? – powiedział wyciągając odznakę.
  • Oczywiście, a coś się stało? – spytał sprzedawca.
  • Nie no, gdzie tam. Klaun morderca szaleje w okolicy, chcielibyśmy zobaczyć czy może nie kupił u Pana swojego stroju i jakichś cyrkowych gadżetów – syknęła Katia wskazując palcem na wielki kostium klauna znajdujący się za sprzedawcą.

Chwila, w której Katia zauważyła ów fragment asortymentu sklepu była kluczowa. Właściciel zaczął zachowywać się dosyć nerwowo, nieswojo. Mężczyzna diametralnie zmienił nastawienie z otwartego i ciekawskiego na oschłego i przestraszonego faceta, który najwidoczniej miał coś do ukrycia.

  • To jak, pokaże nam Pan te nagrania – powiedział stanowczo Olaf.
  • Jasne, konsola i komputer są na tyłach, proszę za mną.

Cała trójka ruszyła na tyły sklepu, mijając najdziwniejsze i najbardziej zmyślne gadżety erotyczne jakie tylko człowiek mógł wymyślić. Stroje wróżek, dentysty, lucyfera czy tygrysa nie dziwiły ich ani trochę ale jedna rzecz przykuła uwagę Katii najbardziej.

  • Przepraszam, czy te „niekończące się chusty” ktoś kupuje? – spytała wskazując na pęk kolorowych skrawków materiału splątanych ze sobą.
  • Skąd, nikt ich nie chce, miałem je wyrzucić ale jakoś nie miałem czasu. – odpowiedział nerwowo.

Bohaterowie wraz z właścicielem znaleźli się już przy komputerze, na którym niechętnie został udostępniony im plik z materiałem, który nagrała kamera. Przez pierwsze parę chwil Katia i Olaf chcieli już sobie odpuścić ale akcja zaczęła się rozkręcać. Z domu staruszki wyszedł nie kto inny jak właściciel sex-shop’u. Olaf złapał mężczyznę za jego fikuśny sweter z karykaturalnym rysunkiem męskiego przyrodzenia, a Katia uparcie wpatrywała się w ekran. Okazało się, że mężczyzna wychodząc ściągnął z obu dłoni rękawiczki i wyrzucił je do pobliskiego kosza na śmieci. Podejrzane, prawda? Kobieta zatrzymała nagranie i spojrzała na właściciela.

  • To miała być niewinna zabawa. Zapłaciła masę gotówki bym przyszedł do jej mieszkania i zabawił się w ero-klauna. Zdziwiłem się kiedy kazała mi napisać list o takiej treści ale uznałem, że może to część jej fetyszu – powiedział łamiącym się głosem.
  • Resztę wyjaśnisz na komendzie kolego, nie musisz nam się spowiadać – powiedział Olaf zakuwając podejrzanego w kajdanki.
  • Niech dokończy – rzuciła Katia.
  • Najgorszy był moment kiedy kazała mi wepchnąć sobie w usta tą chustę, którą Pani zauważyła. Nie chciałem jej zabić, naprawdę! Spanikowałem i uciekłem gdy zaczęła się dławić – wydusił z siebie płacząc.
  • No to sprawa chyba załatwiona, co? Możemy iść na eklerki? – szepnął Olaf do partnerki.
  • Jasne, spaślaku… – odpowiedziała.

Po niedługim czasie przyjechał radiowóz, funkcjonariusze zapakowali zabójcę do środka i odjechali. Jedna rzecz nie dawała Katii spokoju, a mianowicie odcięty palec.

Po krótkiej przerwie na eklerki detektywi otrzymali telefon z laboratorium z pytaniem o pierścionek. Jaki pierścionek, przecież żadnego tam nie było! Informacja, którą usłyszała Katia zmroziła jej nieco krew w żyłach.

W momencie gdy „złożyliśmy” palec z resztą dłoni dostrzegliśmy charakterystyczne wgniecenie na palcu. Pochodzi ono najprawdopodobniej od pierścionka, którego kobieta nie mogła zdjąć. Nie widzieliście tam żadnego?

  • Olaf pakuj się, to nie koniec zagadki – krzyknęła kobieta biorąc ostatniego gryza eklerki.
Kryminał

„Podejrzane zabójstwo” cz.2

… Na tyle dziwne zdarzenie, które wstrząsnęło drobną i filigranową Katią, a Olafa – giganta, którego twarz zawsze wyrażała tylko odczucie głodu – wprawiła w osłupienie. W pokoju, z którego usłyszeli hałas właśnie miał miejsce akt najdziwniejszego mordu w historii ich kariery!

  • Katia, czy Ty też to widzisz? – wskazał palcem na ów akt.
  • Oczy mam na miejscu, obraz dociera do mózgu… Chyba tak. – rozdziawiła usta.

Kot, który był najprawdopodobniej źródłem tego hałasu, spadając z bardzo wysokiej półki zrzucił wszystkie książki oraz pewną zupełnie zwyczajnie wyglądającą maskotkę – chomika – którą następnie na oczach detektywów uparcie lizał, drapał, aż w końcu zaczął rozrywać materiał i twardo rżnąć pazurami próbował dotrzeć do samego środka ów maskotki. Olaf wrócił na miejsce „głównej” zbrodni gdy tylko dotarło do niego jak komiczna sytuacja miała przed chwilą miejsce. Katia natomiast postanowiła zostać w pomieszczeniu by rozejrzeć się za… Potencjalnymi poszlakami? Innym narzędziem zbrodni? Po to, by przesłuchać kota?

  • Kocie, co Ty tam tak uparcie grzebiesz, hm? – mruknęła do kota Katia.

W tym samym momencie z chomiczej maskotki zaczął ulatywać swego rodzaju proszek, który kot namiętnie zaczął lizać. Kobieta z odpowiednią dozą ostrożności podeszła do kota, który walał się na podłodze i starał się zagarnąć jak najwięcej tego magicznego proszku dla siebie.

  • Czyżbyś był naćpany? Zaraz, chwila. – rzuciła Katia.

Z kieszeni swoich jakże obcisłych jeansów wyjęła mały składany nożyk, na który nabrała trochę podejrzanej substancji i powąchała.

  • Przecież to jest, do jasnej cholery, mąka! Czemu ten kot tak za nią szaleje? – powiedziała dosadnie.
  • MOŻE LUBI TORTOWĄ! – krzyknął Olaf.

Mężczyzna swoją posturą nie wyglądał na kogoś kogo można łatwo przestraszyć. W swoim życiu widział wiele miejsc zbrodni lecz to wyjątkowo go przerażało. Co dziwniejsze, przyglądał się bardziej dłoni denatki, aniżeli jej twarzy i głowie, których urazy były prawdopodobnie powodem zgonu. Z gumową rękawiczką, która ze względu na zbyt mały rozmiar uciskała jego ogromne dłonie, Olaf wyglądał jak dziecko w piaskownicy. Tu coś podniósł, tam spojrzał, tu powąchał, a tam… Polizał?

  • Co Ty za przeproszeniem robisz? – krzyknęła Katia wchodząc do pokoju z torebką pełną białego proszku.
  • No co, miał się zmarnować? – powiedział zawiedziony Olaf pokazując na lizaka, którego znalazł w pudełku na narzędzia do szycia.
  • Chciałam Ci tylko powiedzieć, królu placu zabaw, że proszek, który nasz pchlarz wygrzebał z pluszaka jest zwykłą mąką, do której ktoś nasypał całkiem zacną ilość kocimiętki, umiesz to wytłumaczyć?
  • Jasne. – zerwał się na równe nogi. – Potrafię też sprawić, że dywan, na którym leży trup zacznie się unosić i sam ją przetransportuje do naszych ekspertów. – zaśmiał się puszczając oczko do swojej partnerki.
  • Śmieszny, jak zawsze. – wystawiła środkowy palec w stronę partnera. – Swoją drogą, gdzie są ci durni eksperci? Powinni już dawno „pucować” naszą kocią damę.
  • Fajny pseudonim sceniczny, może dla Ciebie też wymyślę? – złapał się za głowę. – Zidiociała, kretyńska, przefascynująco nieurocza Katia!

W tym momencie w stronę twarzy Olafa poleciała sążnie i solidnie zaciśnięta pięść Katii, która nie wahała się uderzyć wielkiego jak dom mężczyzny. Ba, nie tyle nie bała się go uderzyć, co nie bała się, że ten jej odda! Różnica gabarytów, która była między nimi pozwoliłaby Katii na obiegnięcie Olafa po trzykroć, gdy ten drapałby się po głowie zastanawiając gdzie mogła zniknąć.

  • O Ty suk… – nie dokończył Olaf.
  • Sukinkocie, nie nabijaj się ze mnie! – wydąsała naburmuszona.
  • Kiedyś wyrwę Ci ten język i wsadzę w… – nie zdążył dokończyć zdania gdy do pokoju wparował cały tabun ekspertów.
  • Co my tu mamy? – spytał jeden z nich.
  • Trupa! – krzyknął zadowolony Olaf.
  • Starsza kobieta, najprawdopodobniej mieszkała sama, wiek oszacujecie sobie sami. Zabezpieczyliśmy potencjalne narzędzie zbrodni i nie znaleźliśmy nic charakterystycznego, oby Wam się udało cokolwiek znaleźć. – wyrecytowała Katia co jakiś czas bijąc swojego partnera w tył głowy.

Miejsce zbrodni nie wyglądało jakoś nadzwyczajnie. Zwykle takowe pomieszczenia są zabałaganione, na miejscu widać ślady walki, kradzieży, może nawet dewastacji w celu pozbycia się potencjalnych śladów. W tym przypadku pokój denatki był w stanie zadziwiająco dobrym. Ani pyłku kurzu, zero zaniedbanych mebli czy ścian. Jedynym mankamentem lokum był fakt, że na samym jego środku leżały zwłoki. Niesamowicie piękne i zadbane zwłoki. Czy to nie dziwne? Detektywi nie zwrócili na początku na to uwagi ale w momencie gdy na miejsce przybyli wyszkoleni eksperci było jasne, iż ktoś musiał wysprzątać pomieszczenie oraz zadbać o to by trup wyglądał nienaturalnie ładnie jak na… Trupa. Fakt faktem, na świecie dziać się może dosłownie wszystko więc nie byłoby dziwne gdyby to właśnie denatka przed śmiercią wystroiła się jak miss emerytek. Może szła do klubu bingo, w którym miała znaleźć sobie sympatię na stare lata? Cóż, tego się już nie dowiemy.

Eksperci znaleźli pod zwłokami koszulkę foliową, w której był list, a jego treść zaszokowała wszystkich tam obecnych.

Na początku chciałabym przeprosić za żart z chomikiem. Wiem, że nie powinnam była faszerować go kokainą (mąką oczywiście) i kocimiętką bo to mogłoby wyglądać dosyć podejrzanie w momencie gdy Bob (mój kot, zaopiekujcie się nim) zacząłby rozszarpywać maskotkę. Mężczyzna, który wybiegał z budynku był moim wnukiem. Przestraszył się momentu, w którym moja najlepsza sztuczka nie wyszła. Wiecie, pracowałam w cyrku, a moje stare lata niestety podziałały na to, że zamiast sztucznego noża wzięłam ten prawdziwy i obcięłam sobie palec. Chciałam go zatrzymać pokazując mu sztuczkę z niekończącą się chustą wyciąganą z ust ale…Cóż, chusta okazała się za długa i moje stare organy nie wytrzymały – udusiłam się. Przepraszam Państwa za kłopot, który macie teraz z moimi zwłokami i dojściem do tego jak to się stało. Mam nadzieję, że ten list Wam wszystko wyjaśni i pokaże, że to tylko nieudolność i głupota starego cyrkowca sprawiła, że teraz nie żyję.

Wszyscy zamarli kiedy Olaf przeczytał ostatnie słowo. Skoro to nie mężczyzna jest zabójcą to… Kto napisał list, w którym wyjaśnia śmierć starszej Pani..?

 

Kryminał

„Podejrzane zabójstwo” cz.1

  • Widziałaś tego gościa, których wychodził z budynku kiedy my wchodziliśmy? – spytał Olaf swoją partnerkę.
  • Nie specjalnie. Czy ja Ci wyglądam na taką, która ogląda się za każdym wysokim brunetem z charakterystycznym znamieniem na szyi? – spytała prześmiewczo.
  • No tak, jasne – burknął mężczyzna – zapomniałem, że jesteśmy detektywami.

Olaf wraz ze swoją partnerką Katią stali właśnie nad zwłokami starszej kobiety, której śmierć datowana była na około dwa dni wstecz. Oboje patrzyli co chwilę na zwłoki i na otoczenie, na cały pokój, w którym stali. Na początku nic dziwnego nie przykuwało ich uwagi do momentu, w którym Katia zauważyła pod poduszką leżącą na łóżku strzykawkę. W momencie, w którym ruszyła powolnym krokiem w stronę łóżka Olaf złapał ją za rękę i powiedział.

  • Ślepa jesteś? Chyba nie chcesz nas pozbawić tak ważnego dowodu jak ten palec, który prawie rozdeptałaś? – kiwnął głową w dół.

W miejscu, które wzrokowo pokazywał mężczyzna leżał palec. Rozszarpany, zupełnie jakby ktoś go dosłownie użynał brzeszczotem. Kobieta spojrzała na dół z obrzydzeniem ale mimo wszystko instynkt detektywa nakazywał jej założyć rękawiczkę, wziąć plastikowy woreczek i zapakować ów fant w celu dalszej ekspertyzy. W drodze do tej zupełnie zwyczajnej strzykawki na Katię czekały dodatkowe smaczki, które łechtały jej detektywistyczne ego w najbardziej nieprzyzwoity sposób. W szufladzie znalazła przytrzaśnięty zakrwawiony ręcznik, na jednym z kapci widać było ślady krwi, a na domiar złego o łóżko oparty był… Tępy, wyszczerbiony nóż.

  • Powoli zaczyna brakować mi tych zafajdanych woreczków. Olaf, może zechcesz podejść i mi tutaj pomóc, a nie stoisz wpatrzony w tego trupa jak pień?! – powiedziała z wyraźną w głosie pretensją.
  • Zajęty jestem, nie widzisz? – burknął.

W tym momencie Olaf uparcie przyglądał się zwłokom, które w jakiś niewyjaśniony sposób oddziaływały na jego zmysły. Nie mógł przestać patrzeć nie tyle na nie, co na sposób w jaki kobieta najprawdopodobniej zginęła. W jej usta wciśnięta była chusta, a w zasadzie kilka splątanych ze sobą, kolorowych chust. Czyżby zabójcą był popaprany klaun z wystrzępionym nożem? A może to facet, który wychodził z budynku kiedy detektywi do niego wchodzili? Żadna z tych dwóch możliwości nie mogła być przez Olafa zignorowana ale myśl o tym, że straszny psycho-klaun istnieje potrafi jednocześnie rozśmieszyć i przerazić.

  • W strzykawce jest jakiś płyn, nie chcesz może wdrożyć do śledztwa swojego nosa i poniuchać co w niej jest? – zaśmiała się Katia.
  • Wbiję Ci tą strzykawkę w tyłek jeśli nie przestaniesz mnie wkurzać. – szepnął Olaf.

Do bohaterów dobiegł podejrzany dźwięk, a w zasadzie huk z sąsiedniego pokoju. Oboje postawieni na równe nogi ruszyli w stronę hałasu. Nikt by nie zgadł, nie domyśliłby się, nie doszedł do tego, że w pokoju obok miało miejsce…

 

KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ.