Kryminał

„Podejrzane zabójstwo” cz.2

… Na tyle dziwne zdarzenie, które wstrząsnęło drobną i filigranową Katią, a Olafa – giganta, którego twarz zawsze wyrażała tylko odczucie głodu – wprawiła w osłupienie. W pokoju, z którego usłyszeli hałas właśnie miał miejsce akt najdziwniejszego mordu w historii ich kariery!

  • Katia, czy Ty też to widzisz? – wskazał palcem na ów akt.
  • Oczy mam na miejscu, obraz dociera do mózgu… Chyba tak. – rozdziawiła usta.

Kot, który był najprawdopodobniej źródłem tego hałasu, spadając z bardzo wysokiej półki zrzucił wszystkie książki oraz pewną zupełnie zwyczajnie wyglądającą maskotkę – chomika – którą następnie na oczach detektywów uparcie lizał, drapał, aż w końcu zaczął rozrywać materiał i twardo rżnąć pazurami próbował dotrzeć do samego środka ów maskotki. Olaf wrócił na miejsce „głównej” zbrodni gdy tylko dotarło do niego jak komiczna sytuacja miała przed chwilą miejsce. Katia natomiast postanowiła zostać w pomieszczeniu by rozejrzeć się za… Potencjalnymi poszlakami? Innym narzędziem zbrodni? Po to, by przesłuchać kota?

  • Kocie, co Ty tam tak uparcie grzebiesz, hm? – mruknęła do kota Katia.

W tym samym momencie z chomiczej maskotki zaczął ulatywać swego rodzaju proszek, który kot namiętnie zaczął lizać. Kobieta z odpowiednią dozą ostrożności podeszła do kota, który walał się na podłodze i starał się zagarnąć jak najwięcej tego magicznego proszku dla siebie.

  • Czyżbyś był naćpany? Zaraz, chwila. – rzuciła Katia.

Z kieszeni swoich jakże obcisłych jeansów wyjęła mały składany nożyk, na który nabrała trochę podejrzanej substancji i powąchała.

  • Przecież to jest, do jasnej cholery, mąka! Czemu ten kot tak za nią szaleje? – powiedziała dosadnie.
  • MOŻE LUBI TORTOWĄ! – krzyknął Olaf.

Mężczyzna swoją posturą nie wyglądał na kogoś kogo można łatwo przestraszyć. W swoim życiu widział wiele miejsc zbrodni lecz to wyjątkowo go przerażało. Co dziwniejsze, przyglądał się bardziej dłoni denatki, aniżeli jej twarzy i głowie, których urazy były prawdopodobnie powodem zgonu. Z gumową rękawiczką, która ze względu na zbyt mały rozmiar uciskała jego ogromne dłonie, Olaf wyglądał jak dziecko w piaskownicy. Tu coś podniósł, tam spojrzał, tu powąchał, a tam… Polizał?

  • Co Ty za przeproszeniem robisz? – krzyknęła Katia wchodząc do pokoju z torebką pełną białego proszku.
  • No co, miał się zmarnować? – powiedział zawiedziony Olaf pokazując na lizaka, którego znalazł w pudełku na narzędzia do szycia.
  • Chciałam Ci tylko powiedzieć, królu placu zabaw, że proszek, który nasz pchlarz wygrzebał z pluszaka jest zwykłą mąką, do której ktoś nasypał całkiem zacną ilość kocimiętki, umiesz to wytłumaczyć?
  • Jasne. – zerwał się na równe nogi. – Potrafię też sprawić, że dywan, na którym leży trup zacznie się unosić i sam ją przetransportuje do naszych ekspertów. – zaśmiał się puszczając oczko do swojej partnerki.
  • Śmieszny, jak zawsze. – wystawiła środkowy palec w stronę partnera. – Swoją drogą, gdzie są ci durni eksperci? Powinni już dawno „pucować” naszą kocią damę.
  • Fajny pseudonim sceniczny, może dla Ciebie też wymyślę? – złapał się za głowę. – Zidiociała, kretyńska, przefascynująco nieurocza Katia!

W tym momencie w stronę twarzy Olafa poleciała sążnie i solidnie zaciśnięta pięść Katii, która nie wahała się uderzyć wielkiego jak dom mężczyzny. Ba, nie tyle nie bała się go uderzyć, co nie bała się, że ten jej odda! Różnica gabarytów, która była między nimi pozwoliłaby Katii na obiegnięcie Olafa po trzykroć, gdy ten drapałby się po głowie zastanawiając gdzie mogła zniknąć.

  • O Ty suk… – nie dokończył Olaf.
  • Sukinkocie, nie nabijaj się ze mnie! – wydąsała naburmuszona.
  • Kiedyś wyrwę Ci ten język i wsadzę w… – nie zdążył dokończyć zdania gdy do pokoju wparował cały tabun ekspertów.
  • Co my tu mamy? – spytał jeden z nich.
  • Trupa! – krzyknął zadowolony Olaf.
  • Starsza kobieta, najprawdopodobniej mieszkała sama, wiek oszacujecie sobie sami. Zabezpieczyliśmy potencjalne narzędzie zbrodni i nie znaleźliśmy nic charakterystycznego, oby Wam się udało cokolwiek znaleźć. – wyrecytowała Katia co jakiś czas bijąc swojego partnera w tył głowy.

Miejsce zbrodni nie wyglądało jakoś nadzwyczajnie. Zwykle takowe pomieszczenia są zabałaganione, na miejscu widać ślady walki, kradzieży, może nawet dewastacji w celu pozbycia się potencjalnych śladów. W tym przypadku pokój denatki był w stanie zadziwiająco dobrym. Ani pyłku kurzu, zero zaniedbanych mebli czy ścian. Jedynym mankamentem lokum był fakt, że na samym jego środku leżały zwłoki. Niesamowicie piękne i zadbane zwłoki. Czy to nie dziwne? Detektywi nie zwrócili na początku na to uwagi ale w momencie gdy na miejsce przybyli wyszkoleni eksperci było jasne, iż ktoś musiał wysprzątać pomieszczenie oraz zadbać o to by trup wyglądał nienaturalnie ładnie jak na… Trupa. Fakt faktem, na świecie dziać się może dosłownie wszystko więc nie byłoby dziwne gdyby to właśnie denatka przed śmiercią wystroiła się jak miss emerytek. Może szła do klubu bingo, w którym miała znaleźć sobie sympatię na stare lata? Cóż, tego się już nie dowiemy.

Eksperci znaleźli pod zwłokami koszulkę foliową, w której był list, a jego treść zaszokowała wszystkich tam obecnych.

Na początku chciałabym przeprosić za żart z chomikiem. Wiem, że nie powinnam była faszerować go kokainą (mąką oczywiście) i kocimiętką bo to mogłoby wyglądać dosyć podejrzanie w momencie gdy Bob (mój kot, zaopiekujcie się nim) zacząłby rozszarpywać maskotkę. Mężczyzna, który wybiegał z budynku był moim wnukiem. Przestraszył się momentu, w którym moja najlepsza sztuczka nie wyszła. Wiecie, pracowałam w cyrku, a moje stare lata niestety podziałały na to, że zamiast sztucznego noża wzięłam ten prawdziwy i obcięłam sobie palec. Chciałam go zatrzymać pokazując mu sztuczkę z niekończącą się chustą wyciąganą z ust ale…Cóż, chusta okazała się za długa i moje stare organy nie wytrzymały – udusiłam się. Przepraszam Państwa za kłopot, który macie teraz z moimi zwłokami i dojściem do tego jak to się stało. Mam nadzieję, że ten list Wam wszystko wyjaśni i pokaże, że to tylko nieudolność i głupota starego cyrkowca sprawiła, że teraz nie żyję.

Wszyscy zamarli kiedy Olaf przeczytał ostatnie słowo. Skoro to nie mężczyzna jest zabójcą to… Kto napisał list, w którym wyjaśnia śmierć starszej Pani..?

 

Kryminał

„Podejrzane zabójstwo” cz.1

  • Widziałaś tego gościa, których wychodził z budynku kiedy my wchodziliśmy? – spytał Olaf swoją partnerkę.
  • Nie specjalnie. Czy ja Ci wyglądam na taką, która ogląda się za każdym wysokim brunetem z charakterystycznym znamieniem na szyi? – spytała prześmiewczo.
  • No tak, jasne – burknął mężczyzna – zapomniałem, że jesteśmy detektywami.

Olaf wraz ze swoją partnerką Katią stali właśnie nad zwłokami starszej kobiety, której śmierć datowana była na około dwa dni wstecz. Oboje patrzyli co chwilę na zwłoki i na otoczenie, na cały pokój, w którym stali. Na początku nic dziwnego nie przykuwało ich uwagi do momentu, w którym Katia zauważyła pod poduszką leżącą na łóżku strzykawkę. W momencie, w którym ruszyła powolnym krokiem w stronę łóżka Olaf złapał ją za rękę i powiedział.

  • Ślepa jesteś? Chyba nie chcesz nas pozbawić tak ważnego dowodu jak ten palec, który prawie rozdeptałaś? – kiwnął głową w dół.

W miejscu, które wzrokowo pokazywał mężczyzna leżał palec. Rozszarpany, zupełnie jakby ktoś go dosłownie użynał brzeszczotem. Kobieta spojrzała na dół z obrzydzeniem ale mimo wszystko instynkt detektywa nakazywał jej założyć rękawiczkę, wziąć plastikowy woreczek i zapakować ów fant w celu dalszej ekspertyzy. W drodze do tej zupełnie zwyczajnej strzykawki na Katię czekały dodatkowe smaczki, które łechtały jej detektywistyczne ego w najbardziej nieprzyzwoity sposób. W szufladzie znalazła przytrzaśnięty zakrwawiony ręcznik, na jednym z kapci widać było ślady krwi, a na domiar złego o łóżko oparty był… Tępy, wyszczerbiony nóż.

  • Powoli zaczyna brakować mi tych zafajdanych woreczków. Olaf, może zechcesz podejść i mi tutaj pomóc, a nie stoisz wpatrzony w tego trupa jak pień?! – powiedziała z wyraźną w głosie pretensją.
  • Zajęty jestem, nie widzisz? – burknął.

W tym momencie Olaf uparcie przyglądał się zwłokom, które w jakiś niewyjaśniony sposób oddziaływały na jego zmysły. Nie mógł przestać patrzeć nie tyle na nie, co na sposób w jaki kobieta najprawdopodobniej zginęła. W jej usta wciśnięta była chusta, a w zasadzie kilka splątanych ze sobą, kolorowych chust. Czyżby zabójcą był popaprany klaun z wystrzępionym nożem? A może to facet, który wychodził z budynku kiedy detektywi do niego wchodzili? Żadna z tych dwóch możliwości nie mogła być przez Olafa zignorowana ale myśl o tym, że straszny psycho-klaun istnieje potrafi jednocześnie rozśmieszyć i przerazić.

  • W strzykawce jest jakiś płyn, nie chcesz może wdrożyć do śledztwa swojego nosa i poniuchać co w niej jest? – zaśmiała się Katia.
  • Wbiję Ci tą strzykawkę w tyłek jeśli nie przestaniesz mnie wkurzać. – szepnął Olaf.

Do bohaterów dobiegł podejrzany dźwięk, a w zasadzie huk z sąsiedniego pokoju. Oboje postawieni na równe nogi ruszyli w stronę hałasu. Nikt by nie zgadł, nie domyśliłby się, nie doszedł do tego, że w pokoju obok miało miejsce…

 

KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ. 

Poradnik / przemyślenie

Po co pisać?

Wiele osób może zastanawiać czemu inni ludzie piszą. Po co robić coś, co jest „jedynie” przelewaniem słów na papier czy też dokument tekstowy – przecież to nie ma sensu! Dla wielu z nich jedyny mający prawo istnieć papier zapisany jest numerami telefonów, ofertą z pizzerii czy też rachunkiem za prąd.

Wiesz czemu ja zacząłem pisać? Cóż, ja też nie. Podejrzewam, że tak wstydliwej i nieśmiałej osobie jak mi potrzebna była forma ekspresji, która jakkolwiek mogła pomóc mi wyładować swoje pozytywne, negatywne czy całkowicie neutralne emocje. Jedni ludzie gdy mają dobry humor skaczą z radości, słuchają ulubionego coveru Despacito lub jedzą swoje ulubione lody. Dla mnie uzewnętrznieniem dobrego humoru jest napisanie historii – powiedzmy komedii – która być może nawet nawiąże do powodu, dla którego mam dobry humor. Co natomiast ze złym? Jedni zamykają się w pokoju i płaczą, inni próbują odreagować za kierownicą auta, a jeszcze inni zatapiają smutki w butelce wina, w której uparcie dążą do zobaczenia jej dna. Jak to wygląda u mnie? Cóż, tak samo jak w przypadku dobrego humoru z tym, że gatunek się zmienia diametralnie. Z komedii przechodzimy w horror, thriller bądź zwyczajnie niezwyczajne przemyślenia na temat otaczającego mnie świata.

Dla mnie ludzie piszą po to żeby podzielić się swoją wyobraźnią z innymi ale również po to, by uzewnętrznić to co w duszy im pogrywa od czasu do czasu.

 

Poradnik / przemyślenie

Jak pisać?

W pierwszym moim wpisie chciałbym podzielić się z Wami wiedzą, którą posiadam na temat wszelako pojętego piśmiennictwa. Na pewno nie będzie to wiedza na poziomie akademickim, którą i tak nie chciałbym się dzielić, bo po co? Najważniejsze moim zdaniem będzie ukazanie Wam tego, co pcha mnie do takich przemyśleń i ładuje moją wyobraźnię coraz to nowymi pomysłami i scenariuszami.

Najważniejszymi dla mnie aspektami są dwie rzeczy : wyobraźnia i odwaga.

Do czego potrzebna nam jest wyobraźnia? Cóż, najprościej mówiąc to ona pozwala mi stworzyć świat, postaci, charaktery oraz scenariusz, który później przelewam na papier tudzież na plik tekstowy. Starałem się sam ją rozwijać od najmłodszych lat i przyznam się bez bicia, że największy udział w jej rozwoju miały oczywiście gry komputerowe. Niezależnie od ich gatunku, w każdej z nich potrafiłem znaleźć coś jakby iskierkę pomysłu, który następnie rozwijałem według własnych upodobań. Nie ważne było to, czy gra była z gatunku strategii, strzelanki czy może wyścigów – zawsze była chociaż malutka rzecz czy wątek, który mogłem przerobić i wykorzystać w mojej głowie po to by utworzyć z tego historię.

Odwaga… Ile razy było tak, że mówiłeś/aś sobie, że czegoś nie zrobisz bo to głupie, nie zaczniesz realizować swoich pomysłów bo przecież się nie przyjmą? Ile razy dochodziłeś/aś do momentu, w którym wystarczyło zrobić jedną rzeczy by uwolnić wodzę fantazji i żądze samorealizacji własnego hobby ale wycofałeś/aś się przez własny strach bądź ludzi, którzy mówili, że Ci się nie uda, że nikogo tym nie zainteresujesz? Sam miewałem niezliczoną ilość takich sytuacji ale wiesz co? Uznałem, że po co się ograniczać, czemu nie wyjść ze strefy komfortu i spróbować czegoś nowego? Każda akcja ma swoją reakcję, każdy Twój czyn, czy to dobry czy zły, jest nauką, z której wnioski mogą przydać Ci się w przyszłości. Nie zważaj na opinie innych ludzi, którzy bez jakiejkolwiek sensownej argumentacji gaszą w Tobie zapał i zakopują Twoje chęci do rozpoczęcia przygody z czymś, co stanowi dla Ciebie rzecz, która jest czymś więcej niż „głupim wymysłem”.