… Na tyle dziwne zdarzenie, które wstrząsnęło drobną i filigranową Katią, a Olafa – giganta, którego twarz zawsze wyrażała tylko odczucie głodu – wprawiła w osłupienie. W pokoju, z którego usłyszeli hałas właśnie miał miejsce akt najdziwniejszego mordu w historii ich kariery!
- Katia, czy Ty też to widzisz? – wskazał palcem na ów akt.
- Oczy mam na miejscu, obraz dociera do mózgu… Chyba tak. – rozdziawiła usta.
Kot, który był najprawdopodobniej źródłem tego hałasu, spadając z bardzo wysokiej półki zrzucił wszystkie książki oraz pewną zupełnie zwyczajnie wyglądającą maskotkę – chomika – którą następnie na oczach detektywów uparcie lizał, drapał, aż w końcu zaczął rozrywać materiał i twardo rżnąć pazurami próbował dotrzeć do samego środka ów maskotki. Olaf wrócił na miejsce „głównej” zbrodni gdy tylko dotarło do niego jak komiczna sytuacja miała przed chwilą miejsce. Katia natomiast postanowiła zostać w pomieszczeniu by rozejrzeć się za… Potencjalnymi poszlakami? Innym narzędziem zbrodni? Po to, by przesłuchać kota?
- Kocie, co Ty tam tak uparcie grzebiesz, hm? – mruknęła do kota Katia.
W tym samym momencie z chomiczej maskotki zaczął ulatywać swego rodzaju proszek, który kot namiętnie zaczął lizać. Kobieta z odpowiednią dozą ostrożności podeszła do kota, który walał się na podłodze i starał się zagarnąć jak najwięcej tego magicznego proszku dla siebie.
- Czyżbyś był naćpany? Zaraz, chwila. – rzuciła Katia.
Z kieszeni swoich jakże obcisłych jeansów wyjęła mały składany nożyk, na który nabrała trochę podejrzanej substancji i powąchała.
- Przecież to jest, do jasnej cholery, mąka! Czemu ten kot tak za nią szaleje? – powiedziała dosadnie.
- MOŻE LUBI TORTOWĄ! – krzyknął Olaf.
Mężczyzna swoją posturą nie wyglądał na kogoś kogo można łatwo przestraszyć. W swoim życiu widział wiele miejsc zbrodni lecz to wyjątkowo go przerażało. Co dziwniejsze, przyglądał się bardziej dłoni denatki, aniżeli jej twarzy i głowie, których urazy były prawdopodobnie powodem zgonu. Z gumową rękawiczką, która ze względu na zbyt mały rozmiar uciskała jego ogromne dłonie, Olaf wyglądał jak dziecko w piaskownicy. Tu coś podniósł, tam spojrzał, tu powąchał, a tam… Polizał?
- Co Ty za przeproszeniem robisz? – krzyknęła Katia wchodząc do pokoju z torebką pełną białego proszku.
- No co, miał się zmarnować? – powiedział zawiedziony Olaf pokazując na lizaka, którego znalazł w pudełku na narzędzia do szycia.
- Chciałam Ci tylko powiedzieć, królu placu zabaw, że proszek, który nasz pchlarz wygrzebał z pluszaka jest zwykłą mąką, do której ktoś nasypał całkiem zacną ilość kocimiętki, umiesz to wytłumaczyć?
- Jasne. – zerwał się na równe nogi. – Potrafię też sprawić, że dywan, na którym leży trup zacznie się unosić i sam ją przetransportuje do naszych ekspertów. – zaśmiał się puszczając oczko do swojej partnerki.
- Śmieszny, jak zawsze. – wystawiła środkowy palec w stronę partnera. – Swoją drogą, gdzie są ci durni eksperci? Powinni już dawno „pucować” naszą kocią damę.
- Fajny pseudonim sceniczny, może dla Ciebie też wymyślę? – złapał się za głowę. – Zidiociała, kretyńska, przefascynująco nieurocza Katia!
W tym momencie w stronę twarzy Olafa poleciała sążnie i solidnie zaciśnięta pięść Katii, która nie wahała się uderzyć wielkiego jak dom mężczyzny. Ba, nie tyle nie bała się go uderzyć, co nie bała się, że ten jej odda! Różnica gabarytów, która była między nimi pozwoliłaby Katii na obiegnięcie Olafa po trzykroć, gdy ten drapałby się po głowie zastanawiając gdzie mogła zniknąć.
- O Ty suk… – nie dokończył Olaf.
- Sukinkocie, nie nabijaj się ze mnie! – wydąsała naburmuszona.
- Kiedyś wyrwę Ci ten język i wsadzę w… – nie zdążył dokończyć zdania gdy do pokoju wparował cały tabun ekspertów.
- Co my tu mamy? – spytał jeden z nich.
- Trupa! – krzyknął zadowolony Olaf.
- Starsza kobieta, najprawdopodobniej mieszkała sama, wiek oszacujecie sobie sami. Zabezpieczyliśmy potencjalne narzędzie zbrodni i nie znaleźliśmy nic charakterystycznego, oby Wam się udało cokolwiek znaleźć. – wyrecytowała Katia co jakiś czas bijąc swojego partnera w tył głowy.
Miejsce zbrodni nie wyglądało jakoś nadzwyczajnie. Zwykle takowe pomieszczenia są zabałaganione, na miejscu widać ślady walki, kradzieży, może nawet dewastacji w celu pozbycia się potencjalnych śladów. W tym przypadku pokój denatki był w stanie zadziwiająco dobrym. Ani pyłku kurzu, zero zaniedbanych mebli czy ścian. Jedynym mankamentem lokum był fakt, że na samym jego środku leżały zwłoki. Niesamowicie piękne i zadbane zwłoki. Czy to nie dziwne? Detektywi nie zwrócili na początku na to uwagi ale w momencie gdy na miejsce przybyli wyszkoleni eksperci było jasne, iż ktoś musiał wysprzątać pomieszczenie oraz zadbać o to by trup wyglądał nienaturalnie ładnie jak na… Trupa. Fakt faktem, na świecie dziać się może dosłownie wszystko więc nie byłoby dziwne gdyby to właśnie denatka przed śmiercią wystroiła się jak miss emerytek. Może szła do klubu bingo, w którym miała znaleźć sobie sympatię na stare lata? Cóż, tego się już nie dowiemy.
Eksperci znaleźli pod zwłokami koszulkę foliową, w której był list, a jego treść zaszokowała wszystkich tam obecnych.
Na początku chciałabym przeprosić za żart z chomikiem. Wiem, że nie powinnam była faszerować go kokainą (mąką oczywiście) i kocimiętką bo to mogłoby wyglądać dosyć podejrzanie w momencie gdy Bob (mój kot, zaopiekujcie się nim) zacząłby rozszarpywać maskotkę. Mężczyzna, który wybiegał z budynku był moim wnukiem. Przestraszył się momentu, w którym moja najlepsza sztuczka nie wyszła. Wiecie, pracowałam w cyrku, a moje stare lata niestety podziałały na to, że zamiast sztucznego noża wzięłam ten prawdziwy i obcięłam sobie palec. Chciałam go zatrzymać pokazując mu sztuczkę z niekończącą się chustą wyciąganą z ust ale…Cóż, chusta okazała się za długa i moje stare organy nie wytrzymały – udusiłam się. Przepraszam Państwa za kłopot, który macie teraz z moimi zwłokami i dojściem do tego jak to się stało. Mam nadzieję, że ten list Wam wszystko wyjaśni i pokaże, że to tylko nieudolność i głupota starego cyrkowca sprawiła, że teraz nie żyję.
Wszyscy zamarli kiedy Olaf przeczytał ostatnie słowo. Skoro to nie mężczyzna jest zabójcą to… Kto napisał list, w którym wyjaśnia śmierć starszej Pani..?